‘Te sny
pokazywały mi perfekcyjne życie.
Życie,
które miałam i które mogłabym mieć, gdyby nie jeden durny wypadek.’
-Agnes?- ktoś wypowiedział cicho moje imię chwytając mnie za
nadgarstek, na co ja zareagowałam podskokiem, spowodowanym moim nagłym
przerażeniem. Jak to możliwe?
Jak można mieć takiego pecha? Byłam już właściwie w swoim pokoju, a tu proszę…
Dałam się złapać…- Co ty tu robisz?- ponowne usłyszenie tego głosu, który
tym razem rozpoznałam, spowodował moją wielką ulgę.
-Liam, nie strasz mnie tak nigdy więcej!- syknęłam i przeniosłam
swoje spojrzenie z podłogi na twarz ciemnookiego.
-Co ty tu robisz?- powtórzył swoje pytanie.
-Ja? No… Nic takiego…- zająknęłam się- Tak tylko wyszłam na chwilę
z pokoju…- dodałam, po czym zaklęłam się w duchu za palnięcie takiej głupoty,
której nawet nie mogłam nazwać kłamstwem, choćby najsłabszym.
-Czyli najzwyczajniej w świecie postanowiłaś wyjść sobie na samotny spacerek
po tych jakże przytulnych korytarzach, zapominając o tym, że moje urocze ciotki
najprawdopodobniej urwały by ci głowę za takie zachowanie? Tak, racja, to
naprawdę bardzo wiarygodne- zadrwił, a ja nie odpowiadałam. Chłopak westchnął
zrezygnowany, po chwili nieprzyjemnej ciszy- Co u niego?
-Co?- zdziwiłam się.
-Nie rób ze mnie idioty. Przecież wiem, że poszłaś go odwiedzić-
niecierpliwił się Payne- Jak on się trzyma?
-Nie najlepiej…- odparłam.
-Dzisiaj rano pójdę dać mu jeść, a ciotki obiecały mi, że
wypuszczą go jutro wieczorem. Później będę przekazywał mu dyskretnie takie
niewielkie, dodatkowe porcje, żeby mógł odrobić te kilka dni głodówki. Może
jakoś da radę…- wyszeptał, a ja przytaknęłam i spojrzałam na niego z
wdzięcznością-I co się tak na mnie gapisz? Louis to też mój przyjaciel-
puścił mi oczko, a ja uśmiechnęłam się do niego delikatnie- Ciotki kazały mi
patrolować ten korytarz, kukułka przed chwilą zabiła, ale mogą w każdej chwili
tu przyjść. Powiem im, że nikogo nie widziałem, a ty wracaj do pokoju, kładź
się i udawaj że śpisz, jasne?- spytał.
-Liam… Dzięki… Jak zwykle ratujesz nam dupy. Mi i Louisowi. Gdyby
nie ty, pobyt tutaj byłby totalnym piekłem… Nie tylko dla nas, dla wszystkich.
- Jak się stąd zaraz nie
ruszysz, to będę miał jedną dupę do ratowania mniej. One by cie chyba zabiły,
jakby zobaczyły, jak tu ze mną gadasz o tej porze. A mnie by odesłały do
wojska, czy coś- uśmiechnął się krzywo- No już, spieprzaj!- szepnął
zniecierpliwiony i pospieszył mnie gestem. Po paru krokach stałam przy
odpowiednich drzwiach, które bardzo powoli otworzyłam, a następnie zamknęłam,
rzucając wcześniej Liamowi jeszcze jedno wdzięczne spojrzenie. Położyłam się na
swoje miejsce, a następnie wślizgnęłam pod kołdrę. Przymknęłam powieki i nie
musiałam czekać nawet pięciu minut, kiedy odpłynęłam w kojące objęcia
Morfeusza.
-To nie
jeśt śmieśne!- fuknęła mała, ciemnowłosa dziewczynka, krzyżując ręce na piersi.
Zrobiła obrażoną minę i patrzyła na starszego chłopca wzrokiem mordercy.
-Chy-chy-ba jednak jeśt- czterolatek cudem
wypowiedział te słowa, krztusząc się swoim własnym śmiechem. Dostał okrutnego
napadu chichotu, widząc swoją upadającą siostrę, lądującą twarzą w wielkiej
kałuży błota kilka minut wcześniej- O, Bozie, Agnes, jeśteś… jeśteś taką nieźdarą-
wychrypiał, turlając się po trawie. Jego mięśnie brzucha oraz twarzy zaczynały
go boleć, jednak za nic nie mógł przestać się śmiać. To było silniejsze od
niego.
Natomiast dla trzylatki ta sytuacja nie była
ani trochę zabawna. Siedziała obok kałuży, w którą wpadła, z twarzą umorusaną
błotem i obserwowała swojego brata ze złością. Naprawdę chciała, żeby przestał
się z niej śmiać. Było jej przykro.
Jednak on najwyraźniej nie miał zamiaru
spełniać jej zachcianek. W końcu dziewczynka nie wytrzymała i zatopiła swoją
pięść w obrzydliwej breji znajdującej się obok niej, a następnie machnęła ręką
tak, że kulka błota wylądowała we włosach jej brata. Chłopiec natychmiast się
wyprostował, nagle poważniejąc i spojrzał na młodszą ze zdziwieniem. Teraz to
Agnes zanosiła się głośnym śmiechem, widząc szatyna w takim stanie.
- Więc tak chcieś się bawić?- brązowooki
uśmiechnął się chytrze, podnosząc się ze swojego miejsca, a dziewczyna, dobrze
wiedząc do czego zmierza jej brat, także wstała i z piskiem pobiegła w stronę swojego
domu- Moźeś uciekać, ja i tak cię złapie!- słysząc te słowa jeszcze bardziej przyspieszyła,
niemalże potykając się o swoje małe nóżki.
-Maaamooo! Maaaamo, pomóź!- wrzeszczała, aż w
końcu z tylnych drzwi, prowadzących do ogrodu, wyłoniła się sylwetka niskiej,
zielonookiej brunetki.
-Co się dzieje, Ag…- zaczęła, ale urwała w
połowie zdania, widząc dwójkę brudnych dzieciaków biegnących w jej stronę.
Starszy z nich zatrzymał się przed kobietą, trzymając za plecami piąstkę pełną
błota, a jego siostra schowała się przed nim za nogami rodzicielki.
-Mamo, on chce mnie obziucić błotem!- załkała,
wywołując u dorosłej ciche westchnięcie.
-Czemu nie możecie, jak wszystkie normalne
dzieci, bawić się zwykłymi zabawkami? Czemu wy zawsze bawicie się kotami,
mięsem, błotem, świerszczami, pająkami , moimi ubraniami…
-Normalność jeśt nudna, mamusiu- przerwał jej
syn, a ona mimowolnie uśmiechnęła się, słysząc te słowa. Słowa, które tak
często wypowiadał ich ojciec.
-Dobrze, koniec zabawy na dziś. Chodźcie się
umyć. W końcu tatuś niedługo wróci z pracy, chyba nie chcecie, żeby dostał na
wasz widok zawału?
Otworzyłam
oczy, z których momentalnie zaczął wypływać wodospad łez. Często miewałam tego
typu sny. Ktoś mógłby pomyśleć, że je lubiłam. W końcu były wspomnieniami z
mojego dzieciństwa, prawda? Jednak ja ich nienawidziłam. Te sny pokazywały mi
perfekcyjne życie.
Życie,
które miałam i które mogłabym mieć, gdyby nie jeden durny wypadek.
Jednak
tego wszystkiego już nie było. Straciłam to wiele lat temu.
***
***
Hej, przybywam z nowym rozdziałem! :) Mam nadzieję, że chociaż trochę się Wam spodoba. Przepraszam, że raczej krótki :/ Obiecuję, że następny będzie dłuższy! Wiecie co, postanowiłam, że będę dodawać rozdziały systematycznie: we wtorki i soboty. Co wy na to? Btw, jeszcze tylko 3 dni szkoły i mamy pół miesiąca wolnego *-* Kto się cieszy razem ze mną? :D
Jeśli to przeczytałaś- byłabym bardzo wdzięczna za komentarz.
Ja już lecę, bo wypracowanie z niemca czeka :/
Dreamer, xx
super rozdział <3
OdpowiedzUsuńwow. Super rozdział, czekam na nn. XD
OdpowiedzUsuńZaparaszam do siebie http://thisisbrutalgame.blogspot.com
PRZEPRASZAM ZA SPAM!!
OdpowiedzUsuńOd zarania dziejów...
Od istnienia świata...
Na Ziemii występują cztery żywioły,
które r a z e m tworzą nasz świat,
są jednością - nie można ich rozdzielić.
Niektóre są większe, lecz słabsze;
inne mniejsze, lecz mocniejsze.
Ale w jakiś niewytłumaczalny sposób: równe.
To właśnie one tworzą naszą magię,
nie pojedynczy żywioł;
energia nadrzędna w nas samych,
ale wszystkie cztery.
Wszystkie cztery są jednością.
http://ocean-and-grace-the4elementsofmagic.blogspot.com/
Zapraszam!
Liv
bardzo fajnie się zapowiada :D czekam na następne ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie :D i-am-warrior.blogspot.com
super opowiadanie oraz rozdział : ) Masz zamiar napisać może kolejną część ? : )
OdpowiedzUsuńhttp://secret-hill.blogspot.com/