wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział Drugi

‘Te sny pokazywały mi perfekcyjne życie.
Życie, które miałam i które mogłabym mieć, gdyby nie jeden durny wypadek.’

-Agnes?- ktoś wypowiedział cicho moje imię chwytając mnie za nadgarstek, na co ja zareagowałam podskokiem, spowodowanym moim nagłym przerażeniem. Jak to możliwe? Jak można mieć takiego pecha? Byłam już właściwie w swoim pokoju, a tu proszę… Dałam się złapać…- Co ty tu robisz?- ponowne usłyszenie tego głosu, który tym razem rozpoznałam, spowodował moją wielką ulgę.
-Liam, nie strasz mnie tak nigdy więcej!- syknęłam i przeniosłam swoje spojrzenie z podłogi na twarz ciemnookiego.
-Co ty tu robisz?- powtórzył swoje pytanie.
-Ja? No… Nic takiego…- zająknęłam się- Tak tylko wyszłam na chwilę z pokoju…- dodałam, po czym zaklęłam się w duchu za palnięcie takiej głupoty, której nawet nie mogłam nazwać kłamstwem, choćby najsłabszym.
-Czyli najzwyczajniej w świecie postanowiłaś wyjść sobie na samotny spacerek po tych jakże przytulnych korytarzach, zapominając o tym, że moje urocze ciotki najprawdopodobniej urwały by ci głowę za takie zachowanie? Tak, racja, to naprawdę bardzo wiarygodne- zadrwił, a ja nie odpowiadałam. Chłopak westchnął zrezygnowany, po chwili nieprzyjemnej ciszy- Co u niego?
-Co?- zdziwiłam się.
-Nie rób ze mnie idioty. Przecież wiem, że poszłaś go odwiedzić- niecierpliwił się Payne- Jak on się trzyma?
-Nie najlepiej…- odparłam.
-Dzisiaj rano pójdę dać mu jeść, a ciotki obiecały mi, że wypuszczą go jutro wieczorem. Później będę przekazywał mu dyskretnie takie niewielkie, dodatkowe porcje, żeby mógł odrobić te kilka dni głodówki. Może jakoś da radę…- wyszeptał, a ja przytaknęłam i spojrzałam na niego z wdzięcznością-I co się tak na mnie gapisz? Louis to też mój przyjaciel- puścił mi oczko, a ja uśmiechnęłam się do niego delikatnie- Ciotki kazały mi patrolować ten korytarz, kukułka przed chwilą zabiła, ale mogą w każdej chwili tu przyjść. Powiem im, że nikogo nie widziałem, a ty wracaj do pokoju, kładź się i udawaj że śpisz, jasne?- spytał.
-Liam… Dzięki… Jak zwykle ratujesz nam dupy. Mi i Louisowi. Gdyby nie ty, pobyt tutaj byłby totalnym piekłem… Nie tylko dla nas, dla wszystkich.
- Jak się stąd zaraz nie ruszysz, to będę miał jedną dupę do ratowania mniej. One by cie chyba zabiły, jakby zobaczyły, jak tu ze mną gadasz o tej porze. A mnie by odesłały do wojska, czy coś- uśmiechnął się krzywo- No już, spieprzaj!- szepnął zniecierpliwiony i pospieszył mnie gestem. Po paru krokach stałam przy odpowiednich drzwiach, które bardzo powoli otworzyłam, a następnie zamknęłam, rzucając wcześniej Liamowi jeszcze jedno wdzięczne spojrzenie. Położyłam się na swoje miejsce, a następnie wślizgnęłam pod kołdrę. Przymknęłam powieki i nie musiałam czekać nawet pięciu minut, kiedy odpłynęłam w kojące objęcia Morfeusza.

-To nie jeśt śmieśne!- fuknęła mała, ciemnowłosa dziewczynka, krzyżując ręce na piersi. Zrobiła obrażoną minę i patrzyła na starszego chłopca wzrokiem mordercy.
-Chy-chy-ba jednak jeśt- czterolatek cudem wypowiedział te słowa, krztusząc się swoim własnym śmiechem. Dostał okrutnego napadu chichotu, widząc swoją upadającą siostrę, lądującą twarzą w wielkiej kałuży błota kilka minut wcześniej- O, Bozie, Agnes, jeśteś… jeśteś taką nieźdarą- wychrypiał, turlając się po trawie. Jego mięśnie brzucha oraz twarzy zaczynały go boleć, jednak za nic nie mógł przestać się śmiać. To było silniejsze od niego.
Natomiast dla trzylatki ta sytuacja nie była ani trochę zabawna. Siedziała obok kałuży, w którą wpadła, z twarzą umorusaną błotem i obserwowała swojego brata ze złością. Naprawdę chciała, żeby przestał się z niej śmiać. Było jej przykro.
Jednak on najwyraźniej nie miał zamiaru spełniać jej zachcianek. W końcu dziewczynka nie wytrzymała i zatopiła swoją pięść w obrzydliwej breji znajdującej się obok niej, a następnie machnęła ręką tak, że kulka błota wylądowała we włosach jej brata. Chłopiec natychmiast się wyprostował, nagle poważniejąc i spojrzał na młodszą ze zdziwieniem. Teraz to Agnes zanosiła się głośnym śmiechem, widząc szatyna w takim stanie.
- Więc tak chcieś się bawić?- brązowooki uśmiechnął się chytrze, podnosząc się ze swojego miejsca, a dziewczyna, dobrze wiedząc do czego zmierza jej brat, także wstała i z piskiem pobiegła w stronę swojego domu- Moźeś uciekać, ja i tak cię złapie!- słysząc te słowa jeszcze bardziej przyspieszyła, niemalże potykając się o swoje małe nóżki.
-Maaamooo! Maaaamo, pomóź!- wrzeszczała, aż w końcu z tylnych drzwi, prowadzących do ogrodu, wyłoniła się sylwetka niskiej, zielonookiej brunetki.
-Co się dzieje, Ag…- zaczęła, ale urwała w połowie zdania, widząc dwójkę brudnych dzieciaków biegnących w jej stronę. Starszy z nich zatrzymał się przed kobietą, trzymając za plecami piąstkę pełną błota, a jego siostra schowała się przed nim za nogami rodzicielki.
-Mamo, on chce mnie obziucić błotem!- załkała, wywołując u dorosłej ciche westchnięcie.
-Czemu nie możecie, jak wszystkie normalne dzieci, bawić się zwykłymi zabawkami? Czemu wy zawsze bawicie się kotami, mięsem, błotem, świerszczami, pająkami , moimi ubraniami…
-Normalność jeśt nudna, mamusiu- przerwał jej syn, a ona mimowolnie uśmiechnęła się, słysząc te słowa. Słowa, które tak często wypowiadał ich ojciec.
-Dobrze, koniec zabawy na dziś. Chodźcie się umyć. W końcu tatuś niedługo wróci z pracy, chyba nie chcecie, żeby dostał na wasz widok zawału?

Otworzyłam oczy, z których momentalnie zaczął wypływać wodospad łez. Często miewałam tego typu sny. Ktoś mógłby pomyśleć, że je lubiłam. W końcu były wspomnieniami z mojego dzieciństwa, prawda? Jednak ja ich nienawidziłam. Te sny pokazywały mi perfekcyjne życie.
Życie, które miałam i które mogłabym mieć, gdyby nie jeden durny wypadek.
Jednak tego wszystkiego już nie było. Straciłam to wiele lat temu. 

***
Hej, przybywam z nowym rozdziałem! :) Mam nadzieję, że chociaż trochę się Wam spodoba. Przepraszam, że raczej krótki :/ Obiecuję, że następny będzie dłuższy! Wiecie co, postanowiłam, że będę dodawać rozdziały systematycznie: we wtorki i soboty. Co wy na to? Btw, jeszcze tylko 3 dni szkoły i mamy pół miesiąca wolnego *-* Kto się cieszy razem ze mną? :D 
Jeśli to przeczytałaś- byłabym bardzo wdzięczna za komentarz.
Ja już lecę, bo wypracowanie z niemca czeka :/
Dreamer, xx

5 komentarzy:

  1. wow. Super rozdział, czekam na nn. XD
    Zaparaszam do siebie http://thisisbrutalgame.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. PRZEPRASZAM ZA SPAM!!
    Od zarania dziejów...
    Od istnienia świata...
    Na Ziemii występują cztery żywioły,
    które r a z e m tworzą nasz świat,
    są jednością - nie można ich rozdzielić.
    Niektóre są większe, lecz słabsze;
    inne mniejsze, lecz mocniejsze.
    Ale w jakiś niewytłumaczalny sposób: równe.
    To właśnie one tworzą naszą magię,
    nie pojedynczy żywioł;
    energia nadrzędna w nas samych,
    ale wszystkie cztery.
    Wszystkie cztery są jednością.

    http://ocean-and-grace-the4elementsofmagic.blogspot.com/
    Zapraszam!
    Liv

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajnie się zapowiada :D czekam na następne ;)
    zapraszam do siebie :D i-am-warrior.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. super opowiadanie oraz rozdział : ) Masz zamiar napisać może kolejną część ? : )
    http://secret-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń